Ostatnie spotkanie 3 kolejki Fortuna I ligi to pojedynek ekip, które jeszcze nie zdobyły kompletu punktów w tym sezonie. Podbeskidzie, w którym doszło do gruntownej przebudowy musiało myśleć o pierwszych trzech punktach by zmyć złe wrażenie z poprzednich spotkań, natomiast Resovia walczyła o przełamanie i pierwsze punkty w lidze. Mecz niestety nie stał na zbyt wysokim poziomie, momentami robiło się wręcz sennie na stadionie. Obie ekipy po raz trzeci w Rzeszowie podzieliły się punktami.
W poniedziałkowy wieczór ostatnią kolejkę Fortuna I ligi zamykało na wyjeździe bielskie Podbeskidzie. Podopieczni Grzegorza Mokrego jechali do Rzeszowa z nadzieją zdobycia pierwszego kompletu punktów w bieżącym sezonie. W poprzednich spotkaniach gospodarze nie strzelili ani jednej bramki przegrywając swoje mecze. Nieco lepsze nastroje panowały w drużynie gości, którzy mieli już na swoim koncie dwa punkty. Bilans poprzednich meczów zdecydowanie na korzyść bielszczan, którzy jeszcze nie przegrali z zespołem przeciwników.
Początek spotkania
zdecydowanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy mieli dwie bardzo groźne
sytuacje wywalczając w konsekwencji rzuty rożne. Odpowiedź bielszczan nastąpiła
w 13 minucie, świetną piłkę w pole karne zagrywał Sitek, lecz zdecydowanym
wybiciem za pole karne popisali się piłkarze Resovii. Kolejne minuty to raz
lepsza gra jednych, raz lepsza gra drugich. Końcówka pierwszej połowy to
zdecydowana dominacja Resovii. Piłkarze gospodarzy wpierw wyprowadzili świetny
kontratak, który w ostatnim momencie przerwał Chlumecky, a następnie po rzucie
rożnym cudem udało się obronić strzał jednego z piłkarzy Resovii.
Druga połowa rozpoczęła się
po myśli gości, świetnie w środku pola piłką operował Janota, który zgrał
idealnie do Bidy lecz ten w sytuacji sam na sam z Gliwą niesamowicie skiksował.
Chwilę później z bramki cieszyli się gospodarze. Górski przepchał się z piłką
między dwoma obrońcami, a następnie strzałem pokonał bezradnego w bramce
Procka. Rozpędzeni piłkarze Resovii umieścili po raz drugi piłkę w bramce
strzeżonej przez golkipera gości, lecz sędzia nie uznał gola, wcześniej w polu
karnym był faulowany jeden z piłkarzy Podbeskidzia. Kolejne akcje były już pod
dyktando gości, którzy ciągle starali się stworzyć sobie przewagę w polu karnym
gospodarzy dośrodkowując piłkę z każdego możliwego miejsca. Trener Mokry by
wzmocnić poczynania ofensywne swoich podopiecznych desygnował dwóch napastników
na murawę, a jeden z nich chwilę później odwdzięczył się bramką. Świetnym
podaniem przez Kolenca został obsłużony Abate, który tylko dopełnił formalności
stając oko w oko z bezradnym Gliwą. Ostatnie minuty należały do Podbeskidzia
lecz optyczna przewaga pod bramką gospodarzy nie dała żadnego efektu, a obie
ekipy musiały obejść się smakiem zwycięstwa.
Po meczu głos zabrali
trenerzy obu zespołów:
Mirosław Hajdo (Resovia Rzeszów): Jest oczywiście niedosyt,
ale po dwóch meczach bez punktu teraz zdobywamy jeden. Na pewno zagraliśmy
dobre spotkanie. Ostatnio mieliśmy problem ze stwarzaniem sytuacji, a dziś
mieliśmy ich kilka – Bąk, Łyszczarz, Mikulec czy też nie uznana bramka Mikulca.
Taki mecz powinniśmy zamknąć bo później przytrafia się taka jedna sytuacja i
cierpimy. Dziękuję zawodnikom bo
zostawili serducho mimo, że skład nie jest jeszcze taki pełny bo chcielibyśmy
jeszcze mieć tą kadrę mocniejszą. Wierzę, że jeszcze tej mocy dołożymy. Nie
chciałbym oceniać zespół przeciwnika bo to nie jest moja rola, ale myślę, że
Podbeskidzie było dziś bez sytuacji w tym meczu, za to moim zawodnikom
dziękuję. Popełniliśmy jeden błąd w takim kluczowym momencie. Myślę, że on nie
kosztowałby aż tyle nas gdybyśmy wykorzystali te sytuacje, które dziś mieliśmy.
Grzegorz Mokry (Podbeskidzie): Niestety musiałbym
powtórzyć parę słów, które padły po meczu ze Zniczem Pruszków jak i z Wisłą
Płock bo tracimy bramkę w podobnych okolicznościach, gdzie asystę zalicza nas
zawodnik, a taki indywidualny błąd powoduje, że nie wywozimy kompletu punktów.
Spodziewaliśmy się bardzo trudnego meczu, wiedzieliśmy, że Resovia będzie dziś
bardzo zdeterminowanym zespołem. Byliśmy przygotowani, nastawieni na to, że
będą chcieli zdobyć punkty na swoim terenie. Mecz rozgrywał się na bardzo
dobrej murawie, a my tych dobrych warunków niestety nie wykorzystaliśmy.
Popełniliśmy sporo błędów technicznych podczas budowania swojego ataku
pozycyjnego i też przez to zespół Resovii nas kontrował. Mimo wszystko uważam,
że był ewidentny karny na Bartku Bidzie, a w dobie varu bardzo mnie to dziwi, że
sędzia nie został zawołany, nie mógł podejść, podjąć decyzji. Ma wygraną
pozycję, jest pchany w plecy, przewraca się. Myślę, że trudno o bardziej
kontrowersyjny rzut karny. To dałoby nam prowadzenie do przerwy i ten mecz byłby
dla nas łatwiejszy. Dobrze, że rezerwowi podnieśli nam jakość w ataku, zrobili
w dużej mierze to co powinni bo Lio Abate wyrównał, akcja przeprowadzona przez
zawodników rezerwowych. Żałujemy też sytuacji Harisa bo zaraz po tej akcji Jaka
Kolenc posyła kolejną świetną piłkę, gdzie trochę lepsze przyjęcie Harisa
spowodowałoby, że znalazłby się sam na sam z Gliwą w świetle bramki, a tak
wygonił się do boku i bramkarz Resovii obronił. Szanujemy ten punkt, ale z całą
pewnością chcielibyśmy więcej.
Resovia Rzeszów - TS Podbeskidzie Bielsko – Biała 1:1 (0:0)
1:0 56’ Górski
1:1 80’ Abate
Składy:
Resovia Rzeszów: Gliwa – Zastawnyj (79’
Tomal), Osyra, Buchał (79’ Bondarenko), Lempereur – Łyszczarz (64’ Urynowicz),
Bąk (75’ Pieniążek), Mikulec, Kanach, Mazek (75’ Mikrut)– Górski.
Trener: Mirosław Hajdo
Podbeskidzie: Procek –Simonsen (65’ Kisiel), Mikołajewski,
Chlumecky, Tomasik – Sitek (75’ Kadrić), Kolenc, Janota, Misztal (65’
Ziółkowski), Banaszewski (75’ Abate) – Bida (89’ Mi. Stryjewski).
Trener: Grzegorz Mokry
Sędzia: Albert Różycki (Łódź)
Żółte kartki: Bąk, Kanach, Mikulec –
Bida, Mikołajewski
autor: Michał Jagiełka/foto tspodbeskidzie.pl